Zapraszamy do lektury wpisu naszej harcerki i do galerii zdjęć

Za nami 9 dni wspaniałej przygody z Narnią w Grywałdzie. Na wstępie warto powiedzieć o naszej niezwykłej radości, kiedy wyjechaliśmy w rejon Pienin i ujrzeliśmy śnieg. Przysięgam, dawno nie widziałam tak szczęśliwych twarzy harcerzy. Pierwsze dni, wiadomo rozpakowywanie i organizacja w domach i zastępach. Szum strojów i przystrajanie drzwi. Brzmi tajemniczo? Już tłumaczę! Naszym zadaniem i celem była pomoc narnijskim znajomym w obronie ich krainy. Niestety drzwi do szafy rozpadły się i aby odzyskać brakujące elementy, musieliśmy sprostać paru zadaniom i odkryć kilka obcych miejsc.
Już w poniedziałek zaczęliśmy zdobywanie gór i wyruszyliśmy w zastępach, aby wdrążyć się nieco w geocaching i ukryć kilka miejsc do odkrycia zdobywcom. Podczas wieczornego kominka udało nam się złożyć magiczne drzwi, lecz brakowało w nich elementów, które jak się później okazało ukryte były w kolejnych dniach. We wtorek wyruszyliśmy z Kościeliska na Gubałówkę, aby nieco poznać górskie szlaki. Stamtąd zjechaliśmy kolejka na dół, aby zacząć krupówkowe zakupy, bo bez tego ani rusz! Dzień zakończyliśmy tradycyjnie kominkiem i dalszym poznawaniem tajemnic Narnii… W środę ważnym elementem była gra poświęcona próbie harcerza i próbie na stopień. Była to okazja do wykazania się wiedzą harcerską na punktach rozmieszczonych po okolicy pensjonatu. Na wieczornym kominku podzieliliśmy się naszym zadaniem zadaniem z zuchami, które również odpowiedziały nam o swoich przygotowaniach do pomocy Aslanowi. W czwartek wyruszyliśmy na Słowację, aby lepiej poznać zakamarki Jaskini Bielskiej. Początkowo jednak musieliśmy sprostać drodze na szczyt, gdzie umieszczony był początek zwiedzania jaskini – niekoniecznie łatwe zadanie… Wewnątrz jaskini mogliśmy zobaczyć najróżniejsze rzeźby ze skał a także najróżniejsze nacieki jaskiniowe czy jeziorka. Po zwiedzeniu jaskinia w ramach czasu wolnego mogliśmy obkupić się w najrozmaitszych pamiątkach w słowackim miasteczku. Miłym zaskoczeniem byli mieszkańcy, którzy świetnie mówili w naszym ojczystym języku polskim. O piątku, co by tu pisać hmm… najważniejszym jego elementem była z pewnością wycieczka na termy do Białki Tatrzańskiej, bo przecież wszystkim należy się zasłużony odpoczynek, prawda? W sobotę nasze niewątpliwie jedno z ważniejszych zadań… wędrówka na Trzy Korony. Na szczęście towarzyszył nam przemiły Pan przewodnik, z którym trasa nie była aż taka straszna. Muszę przysiąc też, że widok z Trzech Koron jest naprawdę niezwykły i warto pokonać tę trasę dla niego. Oczywiście, nie zabrakło też podczas drogi powrotnej czasu wolnego na śnieżne zabawy i tak oto w miłej atmosferze wróciliśmy do pensjonatu. To nie koniec oczywiście… Przez te wszystkie dni udało się nam zebrać brakujące elementy szafy i wspólną współpracą po złożeniu mogliśmy przedostać się do Narnii, gdzie czekała na nas świetna zabawa z Armią Aslana. Osiągnięcie naszego wspólnego celu uczciliśmy narnijką i tak zmęczeni, myślę że całym wyjazdem, poszliśmy zasnąć ostatni raz w progach grywałdzkiego pensjonatu. Jak widać, wspomnień po tegorocznym zimowisku jest więcej niż nasze głowy pomieszczą, dlatego też z ręką na sercu przysięgam, że to tylko 25% naszych codziennych przygód i harcerskiego ducha. Przemoknięte buty na pewno dały o sobie znać niejednemu harcerzowi. Myślę jednak, że z niecierpliwością będziemy czekać na nasze kolejne wyjazdy i odkrywanie nowych niezwykłych miejsc. Chciałabym też bardzo pogratulować oczywiście wszystkim, którym udało się założyć przyrzeczenie harcerskie, zdobyć stopień czy nowe sprawności. Do zobaczenia, Czuwaj!
Zapraszamy do obejrzenia ostatniej części zdjęć z zimowiska. Galeria dostępna tutaj
Opracowała: Dh Oliwia Kobylińska
9 RDH „Włóczykije”